środa, 19 października 2016

Piłkarz jak orkiestra

Do Mistrzostw Europy U- 21 coraz mniej czasu, a wyjściowy skład to wciąż niewiadoma. W Szczecinie rozmawiałam z Dawidem Kortem - jednym z kandydatów Marcina Dorny na pozycję  środkowego pomocnika, wychowankiem Pogoni Szczecin. Poniżej efekty naszej rozmowy. Zapraszam!



Blondynka o sporcie: Jakbyś  opisał swoje początki w piłce?
Dawid Kort: Na pierwszy trening zabrał mnie tata, gdy miałem 6 lat. W Telegazecie zobaczył, że jest nabór i spytał czy nie chciałbym pójść. Trafiłem do trenera Włodzimierza Obsta i tak już zostałem, z przerwą na moje wypożyczenia. W czerwcu minęło 15 lat.



Droga z trampkarza do ekstraligowego zawodnika w Twoim przypadku była prosta i łatwa, czy raczej wyboista i kręta?
Zawsze byłem zajarany na bycie piłkarzem. Kiedyś chciałem być strażakiem, ale to jeszcze jako mały chłopiec, będąc u babci na wsi, gdzie jedyną atrakcją między meczami była straż. Nie kombinowałem z byciem kimś innym. Z boku ta piłka trochę inaczej wygląda. Im bliżej pierwszej drużyny tym było ciężej. Na początku była zabawa, ciekawe turnieje, lecz z czasem pojawiła się gra o wynik i większy stres. Dodatkowo w kluczowym momencie przytrafiła mi się kontuzja, ale na szczęście udało się wrócić, przyszedł trener Wdowczyk i wziął mnie do pierwszego zespołu.


Co u Ciebie było takim przełomowym momentem, w którym to zdecydowałeś się na karierę profesjonalnego piłkarza?
Nie wiem, może ta Telegazeta?! (śmiech) Od zawsze byłem nastawiony na tę piłkę. Będąc małym chłopakiem i mając do wyboru mecz albo bajki wybierałem mecze. Szczerze, gdybym nie był piłkarzem to nie wiem kim mógłbym zostać. Nie miałem planu awaryjnego więc fajnie, że wszystko poszło w prawidłowym kierunku.




Grając w juniorach wyobrażałeś sobie, że wszystko potoczy się właśnie tak, czy było to po prostu marzenie małego chłopaka?

Może to zabrzmi zarozumiale, ale tak. W wieku 12/14 lat myślałem sobie "co by było gdybym tu grał?". Ten sposób myślenia mógł być zgubny, ale dobrze, że tak nie było.

źródło: www.pogonszczecin.pl

Masz świadomość, że Ty mając 21 lat jesteś w miejscu o którym wielu starszych kolegów po fachu może Ci zazdrościć?
Tak, ale kilku 21 - latków jest w miejscu, o którym ja mogę pomarzyć. Jestem w takiej sytuacji, że reprezentuję barwy Pogoni i gram od czasu do czasu, co mnie nie zadowala, bo niby jestem młody, ale tak naprawdę nie jestem młody. W tym wieku powinienem już grać regularnie w I drużynie, a nie gram. Fajnie, że kilku moich rówieśników może mi pozazdrościć, ale też wiem, co ja chcę w życiu i stać mnie, żeby zrobić duży krok do przodu.




Młody zawodnik, który bardzo szybko "wkrada się" do tak utytułowanego zespołu jest chyba bardzo podatny na tzw. "sodówkę". Jak wyglądało to w Twoim przypadku?

Przy moich objawach sodówki szybko trafiłem na wypożyczenie. Po tym jak dostałem się do pierwszego zespołu, był taki moment "co to nie ja?! Później szybko wypożyczenie. (śmiech) Trafiłem do klubu, gdzie było ciężko finansowo i organizacyjnie i gdyby nie ta atmosfera, którą zastałem we Flocie Świnoujście i pomoc trenera Kafarskiego, to nie wiem czy bym się podniósł. Na całe szczęście okres "sodówki" mam już za sobą, dlatego nikt mi nie wmówi, że wypożyczenia są głupie. Każdemu życzę, żeby właśnie na takie trafił.




Wspomniałeś o wypożyczeniach. Jakbyś ocenił swoje występy w niższych ligach?

Byłem w I lidze więc to nie były bardzo słabe rozgrywki. Wiadomo, że Ekstraklasa jest lepiej opakowana, nagłośniona w taki sposób aż chce się ją oglądać. Z kolei I liga organizacyjnie jest daleko z tyłu, ale jeśli mówić o poziomie to przepaści nie ma.


Co dał Ci okres spędzony właśnie na wypożyczeniu?
Pierwsze dało mi dużo życiowo. Zupełnie inaczej patrzę na pewne sprawy, z którymi miałem problem idąc na wypożyczenie. Obecnie mogę się teraz śmiać ze swojego sposobu rozumowania. Z doświadczeniem, które wyniosłem z Floty łatwiej mi było odnaleźć się w szatni seniorskiej. Miałem więcej pewności siebie co się przełożyło na moją dobrą rundę.



Jak się czujesz w obecnie trwających rozgrywkach?
Na początku było fajnie, strzeliłem dwie bramki. Teraz rozmawiamy w takim momencie, w którym nie załapałem się do osiemnastki meczowej. Trener podjął taką decyzję, że z Legią nie zagram. Piłka nożna taka jest. Raz się mówi o jednym zawodniku, a chwilę później już nie. Mój przykład to potwierdza, bo jeszcze niedawno się o mnie mówiło, a teraz też się mówi, ale w negatywnym sensie, bo nie ma mnie w "18".

źródło: www.sport.tvp.pl
Po tych imponujących bramkach z Koroną (1:1) i Cracovią (1:1), które uczucie było silniejsze: radość ze strzelonych bramek czy raczej rozczarowanie, że nie dały one zwycięstwa?
Pół na pół. Pierwsza myśl po strzelonej bramce "Super! Strzeliłem bramkę". Po meczu już było takie "okay, strzeliłem, ale nie udało się wygrać". Znowu kij ma 2 końce! (śmiech)





Chciałabym zapytać o rywalizację pomiędzy zawodnikami, bo pozycja na której grasz jest mocno obsadzona. Jak taki stan rzeczy wpływa na Ciebie?

W naszym klubie jest bardzo dużo środkowych pomocników. W kadrze pierwszego zespołu mamy chyba siedmiu, dzięki czemu trener ma ogromne pole manewru. Dla nas oznacza to, że zawsze ktoś chodzi zły, bo nie gra, ale to tak jak już mówiłem: raz się mówi o jednych, a chwilę później o następnych. My na szczęście nie jesteśmy olimpijczykami, nie musimy się przygotowywać do jednej imprezy przez 4 lata, tylko gramy co tydzień, czasem co 3 dni i na bieżąco się przygotowujemy.




Przed kim w szatni czujesz największy respekt?

Przed starszymi zawodnikami. Jako młody chłopak albo w średnim wieku muszę się liczyć ze zdaniem starszych. Nie dyskutuje ze ich zdaniem, czy trenera. Myślę, że taki dystans i równowaga są potrzebne.




Kto w szatni jest takim dobrym duchem?

Myślę, że wszyscy. Nie ma takiej osoby, która się wyróżnia w tym względzie. Jest nas wielu młodych i to nam pomaga, ale czerpiemy dużo z obecności tych starszych. Jesteśmy taką dobrą mieszanką.




Patrząc na decyzje szkoleniowca - Kazimierza Moskala, to można stwierdzić, że stawia na doświadczenie i ogranie, czy raczej na powiew młodości?

Różnie, bo ustawia skład pod przeciwnika.
źródło: www.eurosport.onet.pl


Zaczynając grę w Ekstraklasie musiałeś wielokrotnie rywalizować ze swoimi idolami?

Wchodziłem za najlepszego zawodnika jakiego pamiętam z Pogoni - Ediego (Ediego Andradina). Debiutując zmieniałem właśnie jego. Fajne uczucie wchodzić za piłkarza, dla którego kiedyś przychodziło się na mecze. Chciałbym kiedyś doczekać sytuacji, w której to mnie będzie zmieniał inny młody chłopak i będzie odczuwał to samo co ja wtedy. Edi oprócz tego, że był świetnym piłkarzem to także człowiek z niego świetny. To samo usłyszeć kiedyś o sobie, że oprócz umiejętności piłkarskich Kort to fajny gość z pewnością byłoby miłe. Piłkarzem będę jeszcze z 17 lat, a człowiekiem myślę, że dłużej. (śmiech)




Dla Ciebie jako wychowanka Szczecin jest dobrym miejscem do rozwoju?

Jestem już tutaj 15 lat. Jedni powiedzą, że to za długo, że stoję w miejscu, zaś drudzy mnie pochwalą. Trener Michniewicz kiedyś powiedział, że piłkarz jest jak orkiestra. Gra tam, gdzie go chcą. Nie jest powiedziane, że w Pogoni będę grał do końca życia. Mogę być taką przysłowiową orkiestrą. W Szczecinie nie będą mnie chcieli to będę musiał szukać innego miejsca. Zobaczymy co czas pokaże.




W przypadku otrzymania intratnej propozycji skorzystałbyś, czy sentyment do Pogoni nie pozwoliłby Ci odejść?

Chciałbym tu grać, jestem stąd, a Pogoń jest moim klubem, który zawsze będę stawiał na pierwszym miejscu. W przypadku kiedy ktoś uzna, że mój czas w Szczecinie dobiegł końca to nie będę się zapierał całym ciałem, żeby zostać. Jeśli będę musiał podjąć decyzję: odejść czy zostać, to z pewnością nie będzie ona łatwa i nie zadecyduję w 5 minut.




Jak się gra ze świadomością, że na trybunach siedzi mnóstwo znajomych, ludzi którzy kojarzą Cię jako małego chłopca ze szczecińskich boisk?

Są tego plusy i minusy, bo wiadomo, że kibice od swojego będą więcej wymagać. Zdarzały się mecze, podczas których na mnie gwizdali, ale były też takie na których klaskali i krzyczeli moje nazwisko. Tutejsi ludzie nie omieszkają zaczepić mnie w drodze na obiad i powiedzieć: "Tylko wygrajcie coś w tym sezonie!" (śmiech) Myślę, że zdecydowanie jest więcej zalet grania w rodzinnym mieście, niż wad.
źródło: www.eurosport.onet.pl

Po meczu nie masz wypełnionej skrzynki wiadomościami?

To zależy, bo jak strzelę bramkę to dostaję dużo wiadomości z gratulacjami, ale to chyba jak każdy. Myślę, że bramki strzelone przeze mnie, albo Zwolaka (Łukasza Zwolińskiego) cieszą kibiców podwójnie.



Na podstawie własnych doświadczeń powiedz, co powinien wiedzieć młody zawodnik, wchodzący do Ekstraklasy?
Gdy ja wchodziłem do Ekstraklasy to od razu myślałem, że będę góry przenosił. Podejrzewam, że w wielu przypadków było identycznie. Ważne, aby zachować spokój, decydować samemu. W moim przypadku musiałem iść na wypożyczenie, bo zaszumiało mi w głowie, ale z perspektywy czasu wiem, że to fajna sprawa, jeśli się idzie na nie i jest możliwość grania. Ja to szczęście miałem. Nie ma chyba nic gorszego jak wejście do seniorskiej szatni, zagrać mecz lub dwa, odlecieć, następnie na wypożyczeniu nie grać. Po takim czymś bardzo trudno się podnieść.




Chciałabym zapytać o młodzieżową reprezentację. Spodziewałeś się, że dostaniesz powołanie?

Grając w Bytovi Bytów, gdzie nie kopnąłem miałem asystę. Wtedy myślałem, że dostanę powołanie do U-20. Na pierwszy mecz nie pojechałem, na drugi już tak, ale z listy rezerwowej, bo ktoś wypadł. W szatni koledzy wbijali mi szpileczki, śmiali się ze mnie. Krzysiek Bąk powiedział mi: "Gdzie nie podasz masz asystę, a na kadrę nie jedziesz?!" Byłem wtedy zły, miałem taki przerost ambicji i oczekiwań. Myślałem, że zasłużyłem, żeby pojechać na kadrę z normalnej listy, ale jak już trafiłem  to zostałem do końca Pucharu Czterech Narodów. Jeżeli teraz zacznę grać regularnie to myślę, że uda mi się pojechać na Euro, które będzie w Polsce. Każdy chłopak, który jest teraz w kadrze, marzy aby zagrać na takiej imprezie.


Na koniec jakie są Twoje cele na trwającą rundę?
Teraz mogę powiedzieć, że chcę być w osiemnastce meczowej nareszcie! (śmiech) Nie jest nic miłego oglądać kolegów z trybun, bo na ławce rezerwowych jest inaczej. Zawsze jest ten dreszczyk emocji, nadzieja, że może wejdę. Na trybunach z kolei jedyne co mogę to zmienić swoje położenie i pójść na herbatę. (śmiech) Chciałbym strzelić jeszcze kilka bramek, ale żeby się to udało, to trzeba skoczyć do składu.


Dziękuję za rozmowę!
Dziękuję.




Po wywiadzie byłam także na meczu Pogoń Szczecin - Legia Warszawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz