niedziela, 13 maja 2018

Każdy gryzie trawę, a na końcu i tak wygrywa Legia Warszawa

Nowi właściciele, ale błędy te same. Ruchy transferowe Mistrza Polski, a od drugiego maja także zdobywcy Pucharu Polski, wołają o pomstę do nieba. Ich gra momentami przypominała walkę o utrzymanie niż o mistrzostwo. Można przegrywać z najsłabszymi drużynami ligi, ale na końcu i tak obronić tytuł, bo przecież mniej mądry ma zawsze szczęście?
Fot. Justyna Liwocha
Cechą charakterystyczną Lotto Ekstraklasy jest nieprzewidywalność. Trzeba mieć ogromną wyobraźnie, aby trafnie przewidzieć wyniki kolejki. Mnie to nigdy nie przeszkadza, o ile to, w co wierzyłam przez cały sezon i była na wszystko realna szansa, nie pada w gruzach. Okres przygotowawczy przed trwającym sezonem śledziłam z maksymalną uwagą, ponieważ wiedziałam, że trwające w czerwcu Młodzieżowe Mistrzostwa U-21, który odbywały się w Polsce, pozwolą na wybicie się wielu zawodników. Tak też się stało. Zawodnicy tacy jak: Jan Bednarek, Tomasz Kędziora, Dawid Kownacki, Przemysław Szymiński, Radosław Murawski zmienili polski klub na zagraniczny. Drużyny, w których grali owszem straciły dobrych zawodników, ale zyskały ogromne pieniądze z ich sprzedaży. Kluby zarobiły, a piłkarze rozwijają się.

źródło: www.laczynaspilka.pl

Przepustką na Euro U-21 była dobra gra w klubie. Taką popisali się Jarosław Niezgoda, czy Patryk Lipski. Odejście z Ruchu Chorzów tego drugiego jest bardzo skomplikowaną historią, ale ważne że Patryk znalazł klub, w którym gra i z meczu na mecz wygląda coraz lepiej. Ruch Chorzów nie mógł rościć sobie praw do Jarosława Niezgody, ponieważ był on  piłkarzem Legii Warszawa grającym na wypożyczeniu w Chorzowie. Bramki napastnika pozwoliły mu na powrót do Warszawy, ale przez długi czas był drugo, a nawet trzecioplanową postacią ekipy z Łazienkowskiej. Okres wypożyczeń skończył się w czerwcu także dla Konrada Michalaka i Mateusza Wieteski. Obaj zrobili furorę na boiskach I ligi, gdzie byli wypożyczeni. Legia miałaby do dyspozycji solidnego obrońcę i szybkiego pomocnika, którzy mogliby wzmocnić drużynę. Słowo „mogliby” jest tu słowem -  klucz. Mateusz Wieteska sam wybrał klub, zaś Michalaka ponownie wypożyczono, tym razem do Wisły Płock. Nie są to ruchy podyktowane dobrą sytuacją  kadrową, bo kilka tygodni później włodarze Wojskowych ściągają na te pozycje piłkarzy spoza Polski za horrendalne sumy. Pensja jednego z takich zawodników to 3 pensje dla młodych wychowanków. Gdzie w tym jakakolwiek logika?
źródło: www.legia.com

Mateusz Wieteska stanowi podstawę defensywy Górnika Zabrze. Jest jednym z najbardziej bramkostrzelnych obrońców w lidze. W Legii na jego pozycji gra Michał Pazdan. Ktoś słyszał o strzelonych przez niego bramkach? Poza samobójczymi oczywiście. Drużyna z Zabrza występuje jako beniaminek w trwającym sezonie. Na nadmiar pieniędzy nie narzekają, dlatego uznali, że poszukają piłkarskich perełek na własnym podwórku. Taki sposobem odnaleźli i pozwolili wybić się Szymonowi Żurkowskiemu, Tomaszowi Losce, czy nawet Rafale Kurzawie. Rok temu prawie nikt o nich nie słyszał, a dzisiaj jest niemal pewne, że po Żurkowskiego zgłaszają się kluby spoza Polski, razem z Loską grają w kadrze U-21, a talent i lewą nogę Kurzawy docenił Adam Nawałka wysyłając mu powołanie do reprezentacji. „Potrzeba jest matką wynalazków” - Górnik chce powrócić do sukcesów sprzed lat swoimi wychowankami, zawodnikami, którzy grali w pobliskich szkółkach. Jesień należała absolutnie do nich. Wiosnę zaczęli źle, bo stracili miejsce na podium, ulegli Legii Warszawa w półfinale Pucharu Polski, choć zdecydowanie bardziej zasłużyli na grę na Stadionie Narodowym. Zabrakło szczęścia, które niewątpliwie towarzyszy Legii od końca rundy zasadniczej Lotto Ekstraklasy.




Klub z Łazienkowskiej nie potrafi docenić tego co ma. Włodarze potrafią wydawać pieniądze na zawodników z zagranicy, którzy mają wyraźną nadwagę. Nie prezentują takich umiejętności, by zabierać miejsce w składzie Michalakowi, czy Wietesce. Gdyby nie trenerzy Jacek Magiera, a później Romeo Jozak swoich szans na grę nie miałby nawet Jarosław Niezgoda, czy Sebastian Szymański, których można śmiało uznać za objawienie sezonu. Niezgoda regularnie wpisuje się na listę strzelców, a Szymański imponuje umiejętnościami technicznymi. Wymawiając nazwiska zawodników Legii Warszawa można połamać język, ale na szczęście dwójka młodych, perspektywicznych Polaków poprawiają reputację stołecznego klubu w moich oczach.
źródło: www.legionisci.com

Wiekowo zawodnicy Legii Warszawa w porównaniu z Górnikiem Zabrze, czy nawet Wisłą Płock wyglądają jak weterani. Zespół Jerzego Brzęczka również zaczyna stawiać na młodych. Widać stopniowe wprowadzanie młodzieży, by mogli jak najwięcej korzystać z doświadczenia starszych zawodników. Skutkuje to tym, że Wisła Płock jest na dwie kolejki przed końcem 5. drużyną i ma realne szanse na występy w europejskich pucharach. Na swoją pozycję pracowała przez cały sezon. Zaliczała lepsze i gorsze występy, jak to w lidze, ale ich gra cieszyła oko sympatyków polskiej piłki. A co robiła w tym czasie Legia Warszawa? Przegrywała z Górnikiem Zabrze, Arką Gdynia, Koroną Kielce, a nawet Termaliką Nieciecza. Dzisiaj „we własnych nogach” ma szansę na dublet. Puchar Polski już ma, bo Arka Gdynia nie pokazała całości swoich umiejętności podczas finału, a od Mistrzostwa Polski również nie dzieli jej wiele.

źródło: www.sport.pl
Jeśli ktoś szuka recepty na przysłowiowego „farta” proszę napisać do Legii Warszawa. Może podzieli się swoim przepisem, talizmanem etc. Nieprzewidywalność Lotto Ekstraklasy jest pięknym zjawiskiem, ale do czasu, kiedy nie zabiera tytułów zespołom, które solidnie, regularnie grały przez cały sezon. Patrząc na sytuację w tabeli zastanawiam się komu sprzyja szczęście: lepszym, czy głupszym?