niedziela, 13 marca 2016

Z presją żyjemy cały czas...

Jeżeli komuś kiedyś przyjdzie na myśl, powiedzieć mi, że marzenia nie mają sensu, to będę zmuszona go wyprowadzić z błędu, bo jestem dobrym przykładem na to, że tak nie jest! Ja swoje pragnienia nieustannie spełniam od roku i jest mi z tym bardzo dobrze!
W taki oto sposób pojechałam "sama" do Poznania by porozmawiać z Tomaszem Kędziorą -  dobrym piłkarzem, prawym obrońcą Kolejorza i reprezentantem Polski.



Blondynka o sporcie: Przybliż okoliczności podpisania swojego pierwszego kontraktu z Lechem Poznań.

Tomasz Kędziora: Jako 15-latek dostałem zaproszenie do Lecha na testy trzydniowe do Wronek i tam wypadłem na tyle dobrze, że chcieli ze mną podpisać kontrakt w zimie 2010 roku, ale ja zdecydowałem zostać jeszcze pół roku w Zielonej Górze i dopiero po tym czasie podjąłem decyzję o wyjeździe.



Dlaczego decyzję o przejściu do Lecha odłożyłeś na 6 miesięcy?

Chciałem dokończyć naukę w gimnazjum i potrenować trochę z seniorskim zespołem.



Jak przyjęto zawodnika z Zielonej Góry - miasta, które akurat mało słynie z piłki nożnej, w potędze polskiego footballu?
Przechodziłem do drugiego zespołu można powiedzieć, do Młodej Ekstraklasy i tam nikt nie patrzył na to, skąd ktoś przychodzi. Byliśmy chłopakami, którzy się dość dobrze rozumieją z racji podobnego wieku. Było tam też kilku moich kolegów z młodzieżowej reprezentacji i nie miałem dużych problemów z aklimatyzacją, czy wprowadzeniem się do drużyny.



Jakie były Twoje odczucia po pierwszej wizycie w szatni drużyny seniorskiej?
Kiedy to było?! (śmiech) Pierwsza wizyta wypadła w czasie turnieju Remes Cup Extra tutaj w Poznaniu. Miałem wtedy 16 lat i to było ogromne przeżycie, bo to pierwszy taki duży turniej i to jeszcze transmitowany w telewizji  i nie ukrywam, byłem bardzo podekscytowany.




Miewałeś problemy z aklimatyzacją w zespole?
Jako młody człowiek, wiadomo, że się wszystkiego obawiasz, boisz się jak to będzie, jak będą wyglądać treningi, ale na szczęście są starsi zawodnicy, którzy pomagali nam młodym wejść do drużyny. Mnie się udało spotkać takich ludzi jak Ivan Djurdjević, Grzesiu Wojtkowiak, którzy bardzo nam pomogli się zintegrować.




Dość  powszechne zjawisko jakim jest "woda sodowa" jest Ci znane?
Nie, myślę, że to mnie jakoś ominęło. Sądzę, że od czasu, kiedy byłem zawodnikiem z Zielonej Góry, tutaj w Poznaniu niewiele się zmieniłem.




Opisz swoje relacje ze starszymi, bardziej doświadczonymi zawodnikami typu Rafał Murawski, czy wspomniany wcześniej Grzegorz Wojtkowiak.
Grzesiu Wojtkowiak dużo mi pomagał, podpowiadał, bo gramy na tej samej pozycji, a z kolei Rafał Murawski był takim zawodnikiem, od którego zawsze biła taka "mega duża" charyzma, zawsze bardzo szanowany w szatni, krótko mówiąc - prawdziwy kapitan.




Twoje pierwsze spostrzeżenia: UKP Zielona Góra - Lech Poznań?
Wielkość klubu przede wszystkim i cała baza treningowa. Wszystko zawsze było poukładane i dopięte na ostatni guzik. Nie mówię, że w Zielonej Górze było źle, ale dało się zauważyć pewien przeskok.



Tomasz Kędziora swoją przygodę z piłką zaczynał w UKP Zielona Góra

Kto zaszczepił w Tobie pasję do piłki nożnej?
Chyba miałem to przekazane w genach, bo mój tata też grał w piłkę i od małego jeździłem na jego mecze, ale kopać nauczyła mnie mama.



Dlaczego mama?
Tata zawsze był gdzieś na zgrupowaniach, meczach i zwyczajnie nie miał czasu, dlatego kopałem piłkę z mamą.



Miałeś nawet okazję trenować pod czujnym okiem trenera - taty.
Mało trenowałem u niego, ale miło to wspominam i jeśli tylko miałem okazję, szedłem na dodatkowy trening. Bardzo dużo nauczył mnie jako trener i przede wszystkim jako tata, bo to w sumie on ukształtował mnie jako człowieka.




Mogłeś liczyć na taryfę ulgową?
Nie, nie! Wymagał ode mnie więcej niż od innych zawodników.




Swój debiut w barwach Lecha zaliczyłeś w zremisowanym meczu Ligii Europy w lipcu 2012 roku, ale w Ekstraklasie zadebiutowałeś 27.10.2012 roku, w przegranym meczu z Jagiellonią Białystok 0:2. Pierwsze wrażenia po wejściu na boisko?
To takie mieszane uczucia. Ja na swój debiut czekałem bardzo długo, bo ponad rok byłem w pierwszej drużynie i nie mogłem się doczekać, kiedy zagram swoje pierwsze spotkanie tutaj na Bułgarskiej w Ekstraklasie. Wtedy pierwsze marzenia, można powiedzieć, że się spełniły. Wiadomo, że był niedosyt, bo nie udało się wygrać, ale dla mnie to był duży krok, przełomowy, bo od tego czasu zacząłem dostawać więcej szans. Dużo spotkań gramy. Raz się przegrywa, raz wygrywa, ale dla mnie to był wyjątkowy czas, który zawsze będę pamiętał.




Który sezon w Lechu wspominasz najmilej?

Ubiegły, czyli ten mistrzowski. Jak do tej pory był najlepszy w moim życiu. Mam nadzieję, że kiedyś będą jeszcze lepsze, ale zdobycie mistrzostwa to było ogromne przeżycie dla mnie, całej drużyny jak i dla całego Poznania, co ten sezon bardzo wyróżnia.


W 2015 roku Tomek zdobył z Lechem Mistrzostwo Polski

Wchodząc na murawę, czułeś presję ze strony kibiców?
Oczywiście, bo debiutowałem w wieku 18 lat. To nie jest łatwe wejść na murawę, gdzie jest pełno kibiców i każdy liczy na ciebie, że przyczynisz się do wygranej całej drużyny. Negatywnego nacisku nie czułem, tylko energię, która mnie napędzała.
Z presją żyjemy cały czas, bo tutaj w Poznaniu wymagania są ogromne. Każda porażka niesie za sobą duże niezadowolenie i po prostu trzeba wygrywać wszystkie spotkania.



Jeśli już jesteśmy przy kibicach, powiedz czy reagowali wrogo na Waszą obecność w mieście, w okresie, kiedy nie rozpieszczaliście ich wynikami?
Może nie wrogość, ale zdenerwowanie. To było zarówno w nas jak i w nich. Podobnie przeżywaliśmy to, że nie możemy wygrać meczu i w pełni ich rozumiem.




Bardzo chciałabym Cię zapytać o Twój stosunek do Legii Warszawa? Coś się zmieniło po Twoim przyjściu do Poznania?
Od małego razem z tatą przyjeżdżałem tutaj na mecze, na Bułgarską. Wiadomo, że nie byłem na każdym, a na Legii nie miałem okazji być. Szanuję ten klub, bo niczego złego mi nie zrobili więc nic do nich nie mam. (śmiech)




35 występów, 3 bramki i 6 asyst w sezonie 2014/2015 w Ekstraklasie,  to Twoim zdaniem dobry wynik, jak na prawego obrońcę?
Myślę, że całkiem niezły jak na bocznego obrońcę. Zaowocowało to powołaniem do pierwszej reprezentacji. Niestety nie udało mi się tam zagrać, ale wiem, że zwróciłem kogoś uwagę. Wszystko idzie w dobrym kierunku, aby dalej asystować lub samemu strzelać bramki i zobaczymy co to będzie w przyszłości.
Źródło: lechnews.pl

Opisz swój udział w reprezentacjach młodzieżowych.
Od 15 roku życia byłem powoływany do pierwszej reprezentacji młodzieżowej. Początkowo przyjeżdżałem tylko na konsultacje. W wieku 16 lat powołano mnie na turniej międzynarodowy i od tego czasu zawsze jestem na zgrupowaniu, jeśli jest.



Jakie doświadczenia stamtąd wyniosłeś?
Nauczyłem się grać dla Polski, bo to jest wielka duma reprezentować kraj, pokazać się przed całą Polską jako zawodnik tutaj z Lecha. Generalnie gra w reprezentacji to ogromna duma!




Jaka była Twoja reakcja na wiadomość o powołaniu do seniorskiej kadry na mecz z Gruzją?
Przede wszystkim zaskoczenie, bo nie spodziewałem się, że zostanę powołany do pierwszej reprezentacji wśród zawodników, których oglądałem wcześniej tylko w telewizji.
Byłem bardzo podekscytowany, ale jechałem też z dużą nadzieją na to zgrupowanie, ale niestety nie udało mi się zagrać.

Czułeś żal z tego powodu, że całe 90 minut oglądałeś mecz z perspektywy ławki rezerwowych?
Czy żal? Byłem trochę zdenerwowany, wcześniej złapałem kontuzję i nie było szans, żebym zagrał w pierwszym meczu, bo był to mecz eliminacyjny, a ja na zgrupowanie przyjechałem po raz pierwszy. Przed drugim meczem z Grecją rozmawiałem z trenerem i miałem już zagrać. Czuję trochę żal, mam pretensje do siebie, ale takie jest życie, że zdrowie nie pozwala na wszystko.





Wróćmy do Lecha. Twoim zdaniem, co zmieniło się w klubie po odejściu Macieja Skorży?
Mieliśmy gorszy okres za trenera Skorży i zarząd, prezesi podjęli decyzję, że trzeba coś zmienić i tak przyszedł trener Jan Urban i można powiedzieć, że zaczęliśmy wygrywać. Bywały gorsze momenty wiadomo, ale nowy trener wprowadził trochę więcej tego uśmiechu, a na treningach, nie powiem, że luzu, ale taką pozytywną energię. Teraz w klubie mamy bardzo dobrą atmosferę.




Zmiana trenera dotknęła Ciebie jakoś osobiście?
Osobiście mnie nie dotknęła. Grałem wtedy i gram teraz. Różnica pomiędzy trenerami oczywiście jest, ale nie jest jakaś kolosalna. Nie robimy rzeczy z kosmosu, treningi są podobne, ale obecny trener ma swoje metody, ale wielce się nie różnią. Jedno co się na pewno nie zmieniło, to nasza ciężka praca, bo zawsze ciężko pracujemy!




Prawdą jest, że w wolnym czasie czytasz książki?
Coś tam lubię. Teraz czytałem książki o mafii autorstwa Jarosława "Masy" Sokołowskiego, a także zdarza się czytać biografie sportowców m.in. piłkarzy, coś o Novaku Djokovicu oraz kilka kryminałów. W końcu są inne rozrywki niż książki.





Przed przyjściem do Lecha, widziałeś dla siebie jakąś inną alternatywę?
Miałem kilka propozycji, żeby zmienić klub, ale wybrałem Lecha i myślę, że bardzo dobrze wybrałem





A coś poza piłką?
Myślałem, że zostanę w Zielonej Górze w liceum i pójdę na studia, a w piłkę będę grał dodatkowo. Nie wiedziałem, że tak się wszystko potoczy. Pewnie, jakbym nie grał w piłkę zająłbym się czymś innym.




Gdzie Ci się najlepiej odpoczywa?
W domu rodzinnym, w Sulechowie. Najlepiej między swoimi ludźmi, czyli rodziną, znajomymi i tego miejsca nie zmieniłbym nigdy!





Podsumowując, jakim typem człowieka jest Tomek Kędziora?
Raczej otwartym człowiekiem jestem. Nie mam problemów, żeby z kimś porozmawiać, nawet z osobą, która zaczepi mnie gdzieś na ulicy, ale żeby się tak w pełni otworzyć muszę się przekonać. Także z jednej strony otwarty, a z drugiej zamknięty więc jeśli już komuś zaufam to jestem w stanie zrobić bardzo wiele dla takiej osoby.



Dziękuję z całego serca wszystkim tym, którzy mój wyjazd do Poznania przeżywali razem ze mną!
Jesteście cudowni! :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz