Blondynka o sporcie: Na samym początku chciałabym się dowiedzieć, czy jesteś człowiekiem cierpliwym?
Patryk Lipski: Tak, bo nie denerwuję się w sytuacjach, gdy coś nie wychodzi, albo jest nie po mojej myśli. Moje późne początki w Ekstraklasie pokazują, że spokojnie i cierpliwie czekałem na swoją szansę.
Obecnie także cierpliwie czekasz na zaufanie obecnego szkoleniowca Lechii - Adama Owena?
Można tak powiedzieć. U obecnego trenera nie jestem wyborem numer 1, do tej pory zagrałem jeden mecz. Muszę czekać i nie denerwować się. Wykorzystuję ten czas do tego, aby jeszcze ciężej pracować.
Trener jako powód Twojej abstynencji na boisku wskazuje zaległości fizyczne. Sam czujesz po sobie brak przygotowania w przerwie między sezonami?
Akurat z tym nie mogę się zgodzić. Czuję się dobrze fizycznie. Jedyne czego mi brakuje to zrozumienia i zgrania z drużyną. Czułem się dobrze w meczach, które rozegrałem w trwającym sezonie. Nie zgadzam się z tą oceną, ale ona mnie motywuje do tego, żeby udowodnić trenerowi, że się myli i tym samym zaczął na mnie stawiać.
źródło: www.przegladsportowy.pl |
Za kadencji Piotra Nowaka byłeś zawodnikiem numer 1. W jednym z wywiadów stwierdziłeś, że piłka jest po Twojej stronie. Obecnie tego samego powiedzieć już nie możesz?
Dokładnie. Muszę czekać na swoją szansę i dobrze ja wykorzystać. Polega to na tym, żeby zdobyć miejsce w składzie i już go nie oddać. Trener Nowak zaufał mi od początku, bo zaraz po przyjściu grałem. Po zmianie trenera wyniki również nie były zadowalające i nie odwdzięczyłem się trenerowi za zaufanie więc muszę o nie ponownie powalczyć.
W Lechii Gdańsk znalazłeś to czego w końcówce poprzedniego sezonu w Ruchu tak bardzo Ci brakowało, czyli stabilizacji?
Ostatnie miesiące było mocno zwariowane. Rozwiązanie kontraktu z Ruchem Chorzów, przygotowania do Młodzieżowych Mistrzostw Europy bez klubu, oczekiwania na propozycje transferu, więc kiedy podpisałem kontrakt z Lechią czułem wielką ulgę. Szukanie klubu jako wolny zawodnik jest bardzo stresujące, bo nie wiedziałem gdzie trafię. W Gdańsku podpisałem kontrakt na 4 lata i dzięki temu odczuwam spokój i komfort.
Nie obawiasz się, że tak długoletni kontrakt może zamknąć Ci drogę do wyjazdu za granicę?
Teoretycznie zagraniczny klub może mnie kupić. Z drugiej strony mam ogromny komfort i świadomość, że Lechia wiąże ze mną przyszłość. Tylko ode mnie zależy mój wyjazd za granicę i jeśli tak się stanie to klub będzie mógł na mnie zarobić i nie będę miał nic przeciwko temu.
źródło: www.katowickisport.pl |
Wrócę do Twoich przejść z Ruchem Chorzów. Wszystkie nieprzyjemne sytuacje ze śląskim klubem, odbiły się na Twojej psychice?
Stałem się jeszcze silniejszy psychicznie, bo zamieszanie wokół tej sprawy było duże. Nie dotknęło mnie to aż tak mocno, bo widziałem jak wszystko wyglądało od środka. Nie mam do siebie zarzutów, bo kiedy grałem, dawałem z siebie wszystko. Kibice zareagowali nerwowo, bo są zżyci z drużyną, ale wiadomo, że nie wiedzą wszystkiego. Bazują tylko na tym co przeczytają w mediach.
Z Twojej perspektywy kto bardziej zawinił?
Ludzie rządzący klubem nie wywiązywali się z obietnic. Do tej pory mam wypłacone pieniądze za styczeń, pomimo, że w Ruchu grałem do połowy maja. Jest to dowód na to, że nie jest tam kolorowo.
Opuszczając Ruch Chorzów miałeś poczucie, że uciekasz z tonącego statku?
Chciałem pomóc drużynie w walce o utrzymanie. Spotkałem się z prezesem i zaproponowałem, że jeśli będę miał wpisane w kontrakt kwotę odstępnego, czyli gwarancję, że po sezonie będę mógł odejść to zostanę i zrobię wszystko co w mojej mocy. Prezesi jednak się nie dogadali między sobą i nie doszło do porozumienia. Zdecydowałem, że jeśli nie chcą tego, abym został, to rozwiąże kontrakt. Później żałowałem, że nie mogłem uczestniczyć w ostatnich meczach sezonu i przeżywałem fakt spadku mojej drużyny. Czuję się współwinny tej sytuacji. Miałem poczucie, że zostawiłem drużynę samą sobie.
Myślisz, że kibice zrozumieją słuszność Twojej decyzji o odejściu?
Po rozwiązaniu kontraktu byłem jeszcze przez tydzień w Chorzowie. Kilku kibiców mnie spotkało i chciało wiedzieć jak to naprawdę wyglądało, ale większość czerpie informacje na ten temat ze strony internetowej Ruchu, wywiadów z prezesem. Wiadomo, że oni zdania nie zamienią. Szkoda jednak, bo grałem w Chorzowie ponad 5 lat i zależało mi na tym, aby być dobrze postrzegany przez kibiców. Gdybym był im obojętny pewnie nie zachowywaliby się w ten sposób więc to pokazuje, że byłem ważnym ogniwem drużyny.
źródło: www.sport.se.pl |
Jakie są skutki decyzji II instancji ds. Orzekania Sporów Sportowych?
Decyzja II instancji była przyczyną drobnych błędów formalnych, bo początkowo daje się wezwanie do zapłaty jeżeli klub zalega więcej niż 2 miesiące i mają na regulację 2 tygodnie. Ruch nie zapłacił mi w tym okresie i mogłem rozwiązać kontrakt z winy klubu. II instancja doszukała się w tym wezwaniu braku zastrzeżenia, które powinienem zawrzeć, że w przypadku kiedy nie zostaną wypłacone pieniądze to wtedy rozwiąże kontrakt. Z kolei ja zamiast tego napisałem, że w takiej sytuacji skieruje sprawę do odpowiednich organów PZPN. Izba przyznała tutaj rację klubowi, ale w związku z tym, że nie uregulowali zaległości, to nie mają prawa do odszkodowania.Ten błąd nic zmienia w mojej sprawie. Dało to tylko ludziom z Ruchu powód do tego, żeby się pochwalić w internecie.
Pochwalili się, ale nie wytłumaczyli o co naprawdę chodzi.
Dokładnie. Kibice zaczęli myśleć, że zaległości zostały uregulowane, a ja mimo to rozwiązałem kontrakt.
Przewidujesz szybki koniec sagi pt: "Ruch Chorzów - Patryk Lipski"?
Myślałem, że cała sprawa jest już zakończona, a teraz był wyrok II instancji. Można się jeszcze odwoływać do Lozanny, ale to po dostarczeniu uzasadnienia, którego jeszcze nie mam. Liczę jednak na to, że to będzie już definitywny koniec.
Wielu myślało, a nawet pisało, że możesz wrócić do Ruchu.
Tak, widziałem, ale przez te ostatnie miesiące jestem rozeznany w przepisach. Wiem, że statusu zawodnika to nie zmienia. Jestem zawodnikiem Lechii, grałem w meczach więc było to tylko niepotrzebne zamieszanie.
źródło: www.katowickisport.pl |
Miałeś obawy jak Twoja sytuacja klubowa wpłynie na decyzję Marcina Dorny o powołaniu Ciebie na Mistrzostwa U-21?
Obawy były, bo przez siedem kolejek nie grałem spotkań. Zwróciłem się do Pogoni Szczecin z prośbą o możliwość trenowania z drużyną, bo wiedziałem, że tylko tak zdołam podtrzymać formę. Byłem w stałym kontakcie z trenerem i cieszyłem się kiedy zostałem powołany do szerokiej kadry. Miałem dwa tygodnie zgrupowania, żeby udowodnić, że nie jest ze mną źle. Wyszedłem w podstawowym składzie na pierwszy mecz, ale moja forma jak i całej drużyny podczas mistrzostw nie była najwyższa.
Swoją bramką otwierającą wynik w meczu ze Słowacją pokazałeś, że wybór Marcina Dorny był słuszny.
Początek był wymarzony i szkoda, że ta bramka nam nic nie dała, bo przegraliśmy 2:1. Nikt nie odbierze mi satysfakcji ze strzelonego gola, tym szczególnie, że wielu zastanawiało się jak zawodnik bez klubu może grać w reprezentacji. Wspomnienia zostały, szkoda że wyniki nie były zadowalające.
Na filmach z Waszego zgrupowania było można zobaczyć, że fakt iż byłeś wolnym zawodnikiem był obiektem wielu żartów. Podchodziłeś do tego z dystansem?
Żartowaliśmy z sytuacji, kiedy trenerzy przeciwnych drużyn dostaną listy z zawodnikami i ich klubami, a ja tam będę widniał jako wolny zawodnik.
źródło: www.u21poland.com |
Nie chciałeś podejmować decyzji o transferze przed MME?
Myślałem, że po mistrzostwach szybciej uda mi się znaleźć klub, a musiały minąć dwa miesiące zanim podpisałem kontrakt z Lechią.
Zawirowań z Twoim udziałem w trakcie letniego okna transferowego było mnóstwo.
Nastawilem się na wyjazd za granicę, ale nie było jasnych deklaracji. Z kolei Lechia Gdańsk od początku wykazywała ogromne zainteresowanie moja osobą. Chcieli, abym został ich zawodnikiem jeszcze w trakcie mojej gry w Ruchu oraz gdy byłem wolnym zawodnikiem.
Okres Twojego pobytu tutaj w Gdańsku jest dobrze przepracowywany przez Ciebie, pomimo faktu, że nie łapiesz się do podstawowego składu?
Tutaj zmienił się sposób prowadzenia drużyny i jest to coś nowego dla mnie. Warto czasem zobaczyć coś innego, czy usłyszeć inne wskazówki. Takie dostawałem od Piotra Nowaka, który był świetnym środkowym pomocnikiem. Jestem tutaj dopiero od trzech miesięcy. Wiadomo, że chciałbym grać, ale w Lechii jest większa konkurencja niż w Ruchu.
Konkurencja o miejsce w składzie mocno Cię mobilizuje?
Wiem, że w tych najlepszych klubach jest zawsze. W Ruchu bardzo długo byłem podstawowym zawodnikiem i musiałem narzucać sobie presję, mobilizować się. W Gdańsku mam świadomość, że jeden gorszy mecz może mnie kosztować miejsce w składzie.
źrodło: www.sport.trojmiasto.pl |
Jesteście po okazałej wygranej z Wisłą Płock, a przed przerwa reprezentacyjna wybraliście derby. To są spotkania, którymi próbujecie zamazać blamaż w meczu z Koroną Kielce?
Przedostatni mecz u siebie to porażka 5:0. Ja wszedłem przy tym wyniku więc dużo zrobić nie mogłem. Taki wynik nie może się zdarzyć. Wygranymi derbami i sobotnim meczem, ale także w kolejnymi spotkaniami chcemy poprawić swoją sytuację w tabeli. Całe szczęście, że derby były szybko po meczu z Koroną i kibice chyba zapomnieli o tej wysokiej porażce, bo przyszli po meczu i cieszyli się razem z nami.
Zlekceważyliście Koronę jako rywala, czy ona Was zwyczajnie zaskoczyła?
Mecz ułożył się w taki sposób, że to Korona strzeliła pierwszą bramkę i po niej każdy z nas zapomniał o założeniach przedmeczowych i rzucił się do odrabiania strat. W taki sposób wpadł drugi gol, trzeci i tak dalej. Koledzy z drużyny opowiadali, że po raz pierwszy grali taki mecz. Nic nam się nie udawało, a Koronie wszystko. Obym takiego meczu już nigdy doświadczył.
Atmosfera podczas derbów Pomorza różni się od tej panującej na Śląsku? Nienawiść kibiców Arki dało się odczuć w sposób szczególny?
Wcześniej grałem dwa razy w derbach z Górnikiem Zabrze i dwa razy wygraliśmy. Podczas meczu z Arką byłem na ławce, ale tą nienawiść odczułem, bo wychodząc na rozgrzewkę, nasłuchałem się wyzwisk. Tym piękniejsze było to, że w ostatniej minucie cały stadion nagle ucichł i to my wyjechaliśmy z Gdyni z kompletem punktów.
Na koniec czego Ci życzyć na nadchodzące dni, miesiące?
Przede wszystkim miejsca w podstawowym składzie Lechii. Moim celem są także występ w reprezentacji Polski, a wywalczyć je mogę poprzez regularną i dobrą grę w klubie. Jestem cierpliwy i oby tylko bez kontuzji, a wiem, że sobie poradzę.
Fot. Justyna Liwocha |